Czekałam na ten test aż do weekendu z pewnego powodu. Ponieważ moje oczy nie tolerują niestety eksperymentów związanych ze zmianą tuszu na inny niż "manhattanowy do oczu wrażliwych", a każda próba pomalowania rzęs czymś odbiegającym od w/w kończyła się zaczerwienieniem i łzawieniem, dlatego wolałam poczekać na dzień, kiedy będę mogła w razie czego zamknąć się w czeluściach swojego pokoju i przeczekać owy syndrom "pink eye'a", czy jak to się tam po angielsku nazywa ;)
Ryzyko jednak się opłaciło i dlatego przede wszystkim wielki plus dla obu maskar za to, że nie podrażniają mi oczu! Wprawdzie przy aplikacji Absolute Express Volume poczułam lekkie pieczenie, ale za chwilę minęło i jest dobrze. Oczy nie pieką i nie są zaczerwienione.
Wygląda na to, że zmienię tusz do rzęs na jeden z opisanych, bo osobiście ten z Manhattanu niebyt mi odpowiadał, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. A przecież bez maskary z domu ani rusz :)
No dobrze, więc oto recenzje.
Maskara Absolute Express Volume
Opis producenta: Maskara ABSOLUTE to kosmetyk, który nie tylko pozwoli na uzyskanie perfekcyjnego makijażu rzęs, ale także dba o utrzymanie ich w dobrej kondycji. Jest znakomitą propozycją dla pań, którym zależy na jednoczesnym pogrubieniu, wydłużeniu i zagęszczeniu rzęs od nasady aż po końce. Połączenie tych trzech funkcji w jednym kosmetyku gwarantuje uzyskanie spektakularnego efektu. Dzięki zawartym witaminom E, C i F maskara Absolute wzmacnia i odżywia rzesy oraz chroni je przed wypadaniem. Maskarę wyróżnia równiez komfort aplikacji - wygodna w użyciu szczoteczka doskonale rozprowadza tusz na rzęsach, precyzyjnie je rozdziela i dokładnie kryje intensywnie czarnym kolorem. Maskara nie osypuje się i nie rozmazuje, zapewniając efektowny makijaż rzęs na wiele godzin.
Pierwsze spostrzeżenia: Opakowanie ładne, kształt typowy dla maskar - nic specjalnego. Denerwuje mnie fakt, że nie można do końca dokręcić części ze szczoteczką, pozostaje szpara między jedną a drugą częścią opakowania - ale ok, może się czepiam ;) A może trafiłam akurat na taki egzemplarz. Pojemność 15 ml - sporo jak na tusz za taką cenę, więc pierwszy plusik.
Aplikacja i efekt: Szczoteczka jest dosyć szeroka, prosta, o sporej średnicy. Tusz wygodnie się aplikuje, ale odrobinę skleja rzęsy. Nie ma jednak problemu z ich rozczesaniem po przeschnięciu maskary. Przy podwójnej warstwie nie zauważylam jakiegoś spektakularnego efektu pogrubienia czy zagęszczenia rzęs, ale faktycznie wyglądają jakby było ich trochę więcej. Natomiast ładnie je wydłuża i jakby lekko podkręca - co do tego nie mam wątpliwości.
Trwałość: Faktycznie nie kruszy się i nie osypuje jak obiecuje producent. Po całym dniu ani śladu na policzkach jakichkolwiek maskarowych drobinek i z tego powodu duży plus. Czy się rozmazuje? Nie wiem - nie padało :P
Podsumowując: Całkiem niezła maskara za rozsądną cenę (ok. 11 zł). Wystawiam ocenę 8/10.
......................................
Maskara MAXXI Lash Flexi - intensywnie pogrubiający i modelujący tusz do rzęs
Opis producenta: Elastyczne rzęsy i zero grudek. Maksymalne pogrubienie i zagęszczenie rzęs to efekt o którym marzy nie jedna kobieta. Tusz z woskiem Carnauba i keratyną wzmacnia i odbudowuje strukturę rzęs. Nie kruszy się i nie rozmazuje. Modelująca silikonowa szczoteczka idealnie rozprowadza tusz na rzęsach, perfekcyjnie rozdziela i podnosi rzęsy. Zwarte w tuszu substancje aktywne to:
- proteiny pszeniczne - odżywiają rzęsy, wzmacniają i chronią przed niekorzystnym wpływem środowiska i nadmiernym wysuszeniem
- hydrolizat keratyny - wzmacnia, ma działanie silnie regenerujące
- D-pantenol - odżywia,, nawilża i stymuluje wzrost komórek rzęs. Ma zdolność utrzymywania wilgoci dlatego przeciwdziała wysuszaniu i ich łamaniu
- Wosk Carnauba - odżywia, nadaje połysk
Pierwsze spostrzeżenia: Bardzo przypadło mi do gustu opakowanie. Ciekawy kształt i nietypowy wygląd. Chyba uruchomił mi się syndrom sroczki, która lubi wszystko co błyszczące, hehe ;) Obawiam sie tylko o tą lustrzaną warstwę po wrzuceniu maskary do kosmetyczki z resztą specyfików... Pojemność 10 ml, czyli standard.
Aplikacja i efekt: Odkręcam górę i pierwsze miłe zaskoczenie - nadmiar tuszu zostaje przy otwieraniu opakowania ładnie zebrany ze szczoteczki i nie ma na niej grudek, to raz. Dwa, że wygląd szczoteczki wręcz zachęca mnie do przeczesania nią rzęs. Albo to moja jakaś taka fantazja? ;) Pierwszą moją myślą było, że będzie się tym świetnie aplikowało. Zresztą sami zobaczcie:
I faktycznie, rozczesuje rzęsy niesamowicie dokładnie. I na tym właściwie koniec jeśli chodzi o zalety. Pogrubia o tyle o ile, lekko podkręca. Przy dwóch warstwach jest trochę lepiej, ale to nadal nie to, czego oczekiwałam. Chociaż do makijażu dziennego nada się bardzo dobrze.
Trwałość: Jest w porządku. Po całym dniu miałam kilka drobinek tuż pod dolnymi rzęsami, ale widać je było dopiero po intensywnym przeglądaniu się w lusterku ;)
Podsumowując: Wystawiam ocenę 7/10, głównie za kształt szczoteczki. Przy cenie ok 10 zl jest ok.
Recenzję przygotowała dla Was
Ela
Ciekawią mnie te produkty z Hean. Wczoraj był u mnie kurier z produktami niestety nikogo w domu nie zastał i BUM ;D Mam madzieje że jeszcze sie doczekam.
OdpowiedzUsuńDodaję się do obserwatorów i zapraszam do mnie :)