Od dłuższego czasu borykam się z problemem mocno pocących się stóp. Nie wiem dlaczego, po prostu nagle ta dolegliwość się pojawiła i uprzykrza mi życie. Może to dlatego, że sporo czasu spędzam "w biegu", może więcej stresu ostatnio, a może coś zupełnie innego.
W każdym razie od jakiegoś czasu szukam środka, który by to pocenie chociaż trochę zniwelował. Próbowałam już różnych mazideł i zachęcona opinią bliskiej mi osoby kupiłam ten oto krem...
Obietnice producenta: Poczuj komfort zadbanych stóp! Krem do stop o nadmiernej potliwości z kompleksem mineralnym. Doskonale hamuje pocenie się stóp oraz powstawanie nieprzyjemnego zapachu. Skutecznie i przyjemnie dezodoruje, a dzięki zawartości olejku z mięty pieprzowej trwale odświeża stopy, nie dopuszczając do rozwoju bakterii i zmian grzybiczych.
Krem kosztował około 13 zł, udało mi się w tej cenie kupić promocyjne opakowanie - 100 ml (w tym 25 ml gratis).
Opakowanie i pierwsze wrażenia: Krem dostajemy w dość miękkiej tubce stawianej na zakrętce, więc pewnie nie będzie problemu z wydostaniem kosmetyku w końcowej jego fazie zużycia ;) Poza tym sam wygląd opakowania to nic nadzwyczajnego - ot, zwykła tubka z kremem.
Zapach: Nareszcie krem do stóp, który nie śmierdzi... Nie wiem czemu większość producentów tego typu kosmetyków uparła się przy intensywnych mentolowych zapachach albo co gorsza eukaliptusowych czy tym podobnych. Zapachy te z reguły były tak intensywne, że przy codziennych czynnościach moje stopy stale przypominały o swojej obecności ;) Lubię "miętowe" zapachy, ale z umiarem. Krem Lirene pachnie miętą, ale jest to zapach delikatny, słabo wyczuwalny, odrobinę potęgujący się przy rozprowadzaniu na skórze.
Aplikacja: Krem bardzo szybko się wchłania, pozostawia na stopach ten delikatny, przyjemny zapach, który jednak dość szybko się ulatnia. Pozostawia też na stopach dziwną warstwę, która prawdopodobnie ma za zadanie zmniejszyć wydzielania potu, jednak przyznam szczerze, że nie przepadam za uczuciem jakie daje - dziwnej suchości, jakby lekkiej szorstkości - zwyczajnie powoduje u mnie dyskomfort, a co gorsza - to samo uczucie pojawia się na rękach, bo przecież czymś te stopy trzeba posmarować. Kolejny minus za to, że umycie rąk i nóg nic nie daje, warstwa która powstaje po użyciu kremu jest jakby wodoodporna, ciężko ją zmyć i trzeba się nieźle namęczyć żeby ją usunąć. Ale może innym osobom nie będzie to przeszkadzało.
I to, co mnie najbardziej ciekawiło, czyli efekt - na początku rewelacja, pocenie zmniejszyło się do minimum i nawet w czasie upałów dawał radę. Miałam nadzieję, że przy dłuższym używaniu kremu pocenie zniknie całkowicie. Niestety tak się nie stało, a wręcz przeciwnie - z czasem zaczął tracić swoje właściwości :( Nie znalazłam o nim opinii ani na Wizażu ani na innych stronach, więc nie wiem czy tylko u mnie tak się dzieje.
Podsumowując: Jeśli ktoś z Was ma podobne do moich problemy, polecam spróbować. Mi niestety nie podszedł i raczej nie kupię go ponownie, głównie ze względu na tą nieprzyjemną warstwę, którą tworzy na stopach. I nawet miły zapach nie jest mi w stanie tego zrekompensować.
A może znacie inny skuteczny sposób na nadpotliwość stóp? Póki co jestem w fazie testów kolejnego preparatu, podobno bardzo skutecznego, ale napiszę o nim jak się do niego przekonam :)
Może być ciekawy :)
OdpowiedzUsuńw zasadzie nie używam tego typu kosmetyków. obecnie testuję krem od Calmaderm. :)
OdpowiedzUsuń